jesienny nastrój2
Komentarze: 2
Z polskimi niektórymi potrawami, jest tak że smakuja najlepiej "the day after". Do takich należy krupnik. Wczoraj małżonka nie miała wyjścia, niemal pod groźbą broni powiedziałem, że choć ma spróbować. Zjadła, w tym czasie opowiadając co w pracy, w związku z tym nie mam pojęcia czy było dobre, czy nie (nie padło nawet sakramentalne "no niezłe, ale więcej nie rób").
Na drugie były placki ziemniaczane, w następstwie czytania z doskoku forum gazeta. Cały wątek tu:
http://www1.gazeta.pl/forum/794674,30353,794652.html?f=77&w=7650232
Placki ziemniaczane
Ziemniaków - dużo (5-6 jeśli duże), cebuli - mniej (1-2), czosnku (2-3 ząbki), sól, pieprz, jaja (2-3 w zalężności od ilości ziemniaków), mąka
Ziemniaki zetrzeć na tarce - na takich oczkach w gwiazdki (to takie, co jak sie paznokciem przejedzie, to takie ładne wzorki na nim wychodzą). Wiem, że dla niektórych to barbarzyństwo, ale takie utarte w malakserze to jakieś takie "puchate" wychodzą, zupełnie nieplackowe. Zetrzeć cebulę (trochę niewdzięczna czynność), wycisnąć czosnek, wbić jaja, posolić, popieprzyć i czynnosć najważniejsza. Dodawać mąki - i tu o regułe trudno, bo zależy od tego, czy ziemniaki b. dużo wody miały w sobie czy, nie. W każdym razie masa powinna być nie za gęsta i nie za rzadka (dla początkujących - jak będzie za rzadka zauważycie - placki rozpieprzą się na patelni, jak będzie za gęsta, to poznacie na talerzu)
Smażyć na gorącym oleju, aż będą złociste.
Dwie szkoły smażenia - klasyczna i ażurkowa
klasyczna - łyżką nakładamyplacek na patelnie i robimy po prostu placek.
ażurkowa - bierzemy połowę mniejszą ilość masy plackowej i "rozsmarowujemy" na patelni placek. Tak żeby był cieńszy. Po usmażeniu jest cieniutki, chrupiący, czasem ażurkowy (znaczy z prześwitami)
no a później jest już kwestia, czy z solą czy z cukrem - i to biała śmierć i to ;)
Dodaj komentarz