Archiwum sierpień 2003, strona 3


sie 07 2003 PIECZYWO BEZ KONSERWANTÓW
Komentarze: 0

Pieczenie chleba nie zajmuje zbyt wiele czasu. Roznica w smaku miedzy zrobionym w domu, a sklepowym jest kolosalna. Czas to ok. 1,5 godziny, ktora mozna przeznaczyc na zabawianie gości (by później zachwycili się smakiem takiego chlebka) i upijanie się winem.

(to tak a propos dyskusji na forum: http://www1.gazeta.pl/forum/794674,30353,794652.html?f=77&w=7326257)

Warto - co więcej ostatnio w trakcie prowadzenia rozmowy dokonałem wypieku, co wywołało niemałe zdumienie.

Oto przepis (na taką klasycznej wielkości formekę) chleb :

25 dag mąki pszennej, 15 dag mąki żytniej (należy mieć sporo w zapasie), może być troche kukurydzianej (10 dag), jeśli nie ma żytniej może być gryczana. Do tego zioła przeróżne - estragon, natka, bazylia. Jeśli ktoś lubi czarne oliwki (pokrojone w plasterki).

Mąkę przesiać zrobić kopczyk i dołek na drożdże. Pokruszyć drożdże (30-40 g), wsypać odrobinę cukru i zalać ciepłą wodą (raczej cieplejszą niż zimniejszą). Gdy wyrosną wsypać do mąki zioła, dodatki (oliwki, czosnek pokrojony drobniutko), sól (łyżeczka) i 1-2 łyżki oliwy z oliwek.

wyrobić dobre ciasto dolewając ciepłej wody (w sumie nie więcej niż kubek), tak żeby ciasto było pulchne. Jeśli ktoś nie lubi przyklejającego się do rąk ciasta - mikser bywa nieoceniony (ale przy wprawie, ręcznie jest jednak szybciej). Idealny stan to taki, gdy w cieście robią się pęcherze powietrza.

Odstawić do wyrośnięcia w ciepłe miejsce (20-40 min) - no chyba, że czas nas goni i ufamy, że się uda to dosłownie na chwilę. Po wyrośnięciu, jeszcze raz trochę ugnieść i wlać ciasto do formy. Posmarować po wierzchu wodą z solą (można posypać kminkiem i do rozgrzanego (200 C) piekarnika na 30-50 min. No tu niestety trzeba sprawdzać. Każdy piekarnik jest osobniczo zmienny i ma swoją osobowość. Chlebek powinien być brązowy i ślicznie wyrośnięty.

Oczywiście powinien troche przestygnąć, bo inaczej się kruszy i raczej trzeba go rwać niż kroić, ale mało kto oparł się takiemu ciepłemu i puszystemu.

(aha, jeśli komuś naprawde sie spieszy, to mozna skrócić czas pieczenia do ok. 15 min, robiąc nie chleb, tylko bułeczki-kajzerki)

Do tego obowiązkowy zestaw mojej małżonki, czyli tapenada i czerwone wino

tapenada:

Przepis (na warunki polskie):
Słoiczek czarnych oliwek, pokroic kawalki. Do tego dodac pokrojone 2-3 filety
anchovies, pokrojone 1-3 ząbki czosnku (w zaleznosci od upodobań).
Wszystko razem utrzeć mikserem na pastę, dolewajac w trakcie troszkę oliwy z
oliwek.

(produkt ma kolor okrutny, ale smakowity jest wyjątkowo).

Przepisu na wino nie podam, jednak lepiej nabyć w sklepie.

a tu jeszcze troche odwolan do tapenady (innych forumowiczów):

http://www1.gazeta.pl/forum/794674,30353,794652.html?f=77&w=6864555&a=6865524

http://www1.gazeta.pl/forum/794674,30353,794652.html?f=77&w=7082420&a=7085335


 

 

pycha : :
sie 06 2003 Abramis brama
Komentarze: 2

Uwielbiam ryby, choć istnieją popularne gatunki, których jeszcze nie jadałem (nie jestem wędkarzem, moja przygoda z tym sportem zakończyła się kilkanaście lat temu, gdy namówiony przez kumpla spędziłem kilka godzin nad wodą, nudząc się potwornie ze skutecznością równą 0). Na skali smakowitości:

10 pkt. mają: grenadier, sandacz, węgorz, pstrąg

8 pkt: makrele (ale nei coś co kiedyś nabyłem pod nazwą makrele indyjskie – suche do kwadratu), płoteczki (specjalnie zdrabniam, bo chodzi o takie maleństwa co to na patelnie, na masełko i już), łosoś (bo czasem bywa niewdzięczny), szczupak, tuńczyk (czasem można kupić mrożone filety)

7 a nawet 8 – flądra – pod warunkiem bardzo dobrego usmażenia (ten chwast polskich nadmorskich smażalni, naprawde bywa smaczny

7: halibut, łupacz (ale miałem tylko okazję jeść wędzonego i był taki sobie, za to chowder z łupacza był na 10)

6 – rekin (troche kurczakowaty, może być)

5 cała reszta: mintaj, karmazyn i takie tam co to jak mam do wyboru inne to nawet nie spojrze.

Notka wyjaśniająca – karp i śledzie to nie ryby !!!!!!

 

No i dziś po raz pierwszy nabyłem dziś filet z leszcza. Ponieważ był to pierwszy raz – klasyka opanierowany w bułce tartej, tak żeby poczuć smak

Mięsko pyszne (tak na 9 pkt), jędrniutkie, ścisłe (konkretne nader). TYLKO DO CHOLERY DLACZEGO TYLE OŚCI (za to zjeżdża do 8)

a tu bardziej naukowo:

Leszcz (Abramis brama), ryba z rodziny karpiowatych (Cyprinidae) (NIEMOŻLIWE, taka dobra ryba i ma coś wspólnego z karpiem), zamieszkująca wody słodkie Europy. Osiąga ponad 70 cm długości ciała i ciężar do 12 kg. Ciało koloru srebrzystobrunatnego, spłaszczone bocznie, głowa stosunkowo mała, posiada zęby gardłowe. Żywi się fauną denną. Tarło odbywa na przełomie maja i czerwca, u samców występuje wysypka godowa. Samica składa ikrę, która przykleja się do roślinności wodnej. W Polsce pospolity, ma duże znaczenie gospodarcze, poławiany dla celów konsumpcyjnych. Stanowi podstawowy (poza  karpiem) gatunek ryb odławiany przez rybaków śródlądowych. Ceniony za dość smaczne mięso, choć posiada dużo ości. W Polsce ustanowiono dla leszcza wymiar ochronny na 25 cm, okresu ochronnego nie ustanowiono. Największy leszcz złowiony na wędkę ważył 6,85 kg i mierzył 79 cm (tabela rekordów, stan na 1992).

pycha : :
sie 05 2003 BIAŁY PUSZYSTY (ACZ NIECO PO CZASIE)
Komentarze: 0

W lodówce odkryłem serek mascarpone z datą ważności 4.08. Chcąc nie chcąc musi stanowić jeden ze składników dzisiejszego obiadu. Do konkurencji wystartowały 2 odnalezione w komputerze (jeszcze nie testowane) koncepcje:

Risotto z porem i mascarpone

Risotto z maskarpone i skarmelizowanymi pomidorami

Który wygra wyjaśnie się pewnie w trakcie dnia (choć faworytem jest ten pierwszy – szybszy i mniej zachodu)

Wczoraj wieczorem testowo sprawdziłem owe karmelizowane pomidory (szczegóły w przepisie niżej) - jak wychodzą i jaki mają smak. Po domu rozniósł się faktycznie słodziutki zapach palonego cukru, same zaś pomidory nie były jakoś specjalnie zaskakujące. Miałem nadzieję, że polewa z octu balsamicznego zaowocuje jakąś skorupką karmelową. Ale albo za mało polałem octu, albo z krótko trzymałem w piekarniku (ew. podejrzanym jest zbyt duża ilość masła).

No coż, dzień się dopiero rozpoczyna, zanim zwycięzca zostanie ogłoszony jest jeszcze sporo czasu:

Risotto z porem i mascarpone

1,5 litra wywaru z kury (lub jarzyn), 10 dag masła,  4 pory (pokrojone w plasterki) tylko białe części,  łyżka poszatkowanego tymianku, 20 dag mascarpone, 2 cebule, 0,5 kg ryzu arborio, 10 dag startego parmezanu , szklanka białego wytrawnego wina, 4 łyżki pokrojonej natki, sól, pieprz, uprażone ziarno słonecznika

Rozgrzać masło w rondlu, dodać cebulę tymianek i pora i dusić 5-6 minut. Dodać ryż i wymieszać dokładnie z masłem. Dodawać wino, aż wyparuje i później stopniowo dodawać rosół. Na koniec wlać mascarpone i parmezan, aż się rozpuszczą.

Dodać pietruszkę, łyżkę masła, pieprz sól i ponownie zamieszać

Posypać resztką natki i ziarnem słonecznika

Risotto z maskarpone i skarmelizowanymi pomidorami

(tak po ilości widać, że to na 4 osoby. podobnie jak poprzedni)

6 pomidorów, przekrojonych na połówki,  2 łyżki + 10 dag masła, łyżeczka octu balsamicznego, 2 cukinie pokrojone w plasterki, 1 por pokrojony w plasterki, ząbek czosnku, wyciśnięty, 2 ½ szklanki ryżu arborio, ¾ szklanki białego wytrawnego wina, 6 szklanek wywaru z kury, starty parmezan, 1/3 szklanki mascarpone, świeżej natki pietruszki (dużo)

Rozgrzać piekarnik do 180 C. Pomidory położyć na blasze do pieczenia, przeciętą stroną do góry. Na każdej połówce położyć trochę masła i octu balsamicznego. Piec w piekarniku ok. 15 min

W rondlu rozgrzać masło, dodać cukinię i gotować przez ok. 2 minuty

Wyjąć cukinię i wrzucić do garnka por i czosnek na ok. 3-4 minuty. Dodać ryż, aż dokładnie obtoczy się w maśle.Dodać wino i mieszając czekać aż się wchłonie.

Dodać ½ szklanki rosołu i mieszając, dodawać wywar za każdym razem, gdy się wchłonie.
Dodać pomidory, cukinię, parmezan i delikatnie wymieszać z mascarpone i czosnkiem.

pycha : :
sie 04 2003 FIOLETOWY ODJAZD
Komentarze: 1

Wczoraj nabyłem fioletowego kalafiora. Wyglada niespotykanie (mam nadzieje, ze smakuje normalnie). W zwiazku z tym stary wypróbowany przepis (ciekawy dla osób nie przepadajacych za kalafiorami, bo w kilku przypadkach zmienił ich nastawienie do tego warzywka).

KALAFIOR W SOSIE SEROWYM

Kalafiora gotujemy al dente (co może być kluczowe jeśli chodzi o lubienie lub nie warzywa - tzw. polska koncepcja zgodnie z którą, kalafor jest gotowany do stanu niemal totalnego rozpadu faktycznie nie jest zbyt zachęcajaca - i smak jakis taki mdły) podzielonego na różyczki.

W międzyczasie przygotowujemy sos. Ucieramy mikserem 20 dag rokpola i ćwiartke kostki masła. W rondelku na maśle (łyżka, dwie) przesmażamydrobno posiekaną cebulkę. Dodajemy masę serowo-maślaną i doprowadzamy do wrzenia na w miarę małym ogniu. Gotujemy przez chwilę i pod koniec dodajemy trochę śmietany (pół kubeczka). Jeszcze troszkę gotujemy i tak przygotowaną mieszanką cholesterolową zaspokajamy zmysły. (można dodać nieco pieprzu, unikając soli - rokpol bywa czasem zbyt słony)

Kalafiora polać sosem (można jeszcze posypać uprażonym na patelni słonecznikiem)

pycha : :
sie 03 2003 GRYLOWANIE
Komentarze: 0

Kilka słów wyjaśnienia na początek. Koncepcja bloga (nie cierpię tej nazwy) powstała w wyniku dyskusji na forum kuchnia w gazeta.pl. Ponieważ z natury jestem nieuporządkowanym bałaganiarzem, wszystkie przepisy trzymam albo na licznych karteczkach, karteluszkach, poupychanych w książki kucharskie, albo w dziesiątkach plików na komputerze.

Pojawił się więc pomysł, by pomysły oraz faktycznie PRZYGOTOWYWANE potrawy opisywać tu. Jeśli ktoś skorzysta z tego, to tylko należy się cieszyć.

Tyle tytułem wstępu, a teraz podsumowanie kulinarne weekendu:

GRILLOWANE ŻEBRA ŚWINIACZE

W sobotę, poza domem był grill. Ponieważ wszechobecnej karkówce i kiełbasie mówię stanowcze nie, postanowiłem zrobić żerberka (z którymi w rdzennie polskiej postaci – duszone itp. – delikatnie mówiąc nei przepadam)

Ażeby, upiec żeberka wieprzowe na ruszcie nabyłem w tem celu, kilogram mięsa tegoż gatunku, w którem więcej było mięsa, aniżeli gnaciny. Pokroiłem na mniejsze kawałki i nasmarowałem mieszaniną musztardy, oliwy i ziół trojga rodzaju (oregano, estragon, majeranek). Ziół nie należy żałować, a na koniec jeszcze posypać bogato pieprzem. Kawałki żeberek spędziły całą noc w owej mieszaninie leżąc sobie w miejscu ciemnem i chłodnem.

Następnego dnia z rana opiekłem je w piekarniku ok. 40 min (zrobiłem tak po przejrzeniu różnych przepisów, w których sugeruje się wcześniejsze gotowanie lub pieczenie, jednak nie wydaje się to konieczne – zbyt wyschły) i wieczorkiem żeberka wylądowały na grillu.

Ot i tyle.

Maleńka uwaga – dla czterech osób, kilogram to zdecydowanie za mało.

Dopełnieniem żeberek był pomysł z forum Kuchnia (gazeta.pl)

ANANAS PO MEKSYKAŃSKU:

Plastry ananasa z puszki osączyć posypać papryką chilli w proszku i obtoczyć w cukrze. Położyć na ruszt – zaskakujące połączenie, nawet (jak się okazało) dla tych, którzy nie lubia ostrego. Jedna z tych potraw, co to “rozpala słodyczą i pobudza pikanterią”

pycha : :